02.01.2011 17:46
wspominając ;o)
Jest jedna z niedziel drugiej połowy lata 2010 roku. Chmurki, co jakiś czas skutecznie blokowały promieniom słonecznym dostęp do bram mojego garażu zapowiadając jednocześnie pogorszenie pogody. Ja pomimo tego odczuwałem radość dnia wolnego od pracy.
Ciesząc oko przyciętym wczoraj trawnikiem delektowałem się samotnością na włościach.
Minął w ten sposób kwadrans, po nim drugi... trzeci... i zrobiła się godzina.
Deszczu nie doczekałem, a dzień dostawał co raz dłuższe nogi, a nadzieja że skręci sobie piszczel umarła zaraz po tym jak się pojawiła.
Hmm... tak być nie może- pomyślałem, dzień uciekał a ja co? siedząc przy stole ogrodowym zostałem zaatakowany myślami na temat pracy.
Zerwałem się stanowczo i szybkim krokiem podążyłem po kurtkę, kask i rękawice gotów na wyzwanie. Postanowiłem bowiem, że nie czekając na załamanie pogody dogonię uciekający dzień i tym samym pokażę się światu.
Otworzyłem dwuskrzydłowe drzwi garażu stanąwszy przez chwilę w delikatnym rozkroku czując uwierające pod pachami telewizory.
Przez zamkniętą szybkę kasku podziwiałem tak przez chwilę dwukołową maszynę która miała mi pomóc w realizacji postanowienia.
Ruszyłem. Stawiając krok za krokiem podchodziłem ostrożnie niczym jeździec rodeo do rozjuszonego byka.
Motocykl wydawał się drżeć odczytawszy moje niecne
zamiary, a ja zbliżałem się do niego coraz bliżej i bliżej.
Z każdym moim krokiem ta potężna maszyna, która wczoraj wieczorem weszła w moje posiadanie, stawała się mniejsza. W obawie że za moment całkiem zniknie przyśpieszyłem kroku i pewnym ruchem złapałem za manetkę, moja prawa noga stylem Chucka Norrisa śmignęła nad stelażem do kuferka znajdując swoje miejsce na podnóżku.
Tak moi drodzy, długo by tu pisać co wtedy czułem gdy już tam wylądowała... żal, smutek... sam nie wiem, ale jedno jest pewne...
...Podchodziłem za wolno :)
z mojej bestii zostało zaledwie moto o nazwie
Romet Z125
No cóż... stało się i nie było
czasu na niepotrzebne rozważania, a dzień uciekał... C.D.N
(będzie poważniej)
Komentarze : 9
nie do wiary ile "głodnych" maniaków motocykli jest na tym świecie. Ledwo człowiek napisze, a tu reakcja :)
Aż chce się żyć :)
ja też załapałam jak dopisałeś "
z mojej bestii zostało zaledwie moto o nazwie Romet Z125"...
no chyba że to nie o to chodziło :]...
tak wiem baba....xP
Dobre, dobre... Nawet zrozumiałem i nie jest to głupi wpis. Powiedziałbym nawet że mnie urzekł :)
odważny -> uuufff... dobrze,że nie jestem sama, chłopie Ty to potrafisz uratować z opresji :)
Ja też nie ogarniam.... poczekam na drugi odcinek może się wyjaśni ;) nie ma co się bać motocykli, wsiadasz i już :P nie mozesz pokazać że się ich boisz :P to potulne stworzenia są
czyli, że po alkoholu nie widzisz białych myszek a bestie na 2 kołach? haha
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (2)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)